Dziękuję Prezydencie
Ten wpis nie jest stricte o Panu Tadeuszu Ferencu, ale jest pewnym zbiorem moich przemyśleń, z jego prezydentury i tego, jaki miał wpływ na moje życie.
Dziś na wielu profilach i stronach pojawiło się zdjęcie z byłym, wielokrotnym Prezydentem Rzeszowa – Tadeuszem Ferencem.
Zdjęcia te były czarno-białe, ponieważ jedną z pierwszych informacji jaka dziś – w niedzielny poranek – pojawiła się wielu mieszkańcom Rzeszowa była ta o jego śmierci.
Zdjęcie, które ja publikuję jest kolorowe, ale o tym dlaczego tak zrobiłem napiszę później.
Praktycznie większość dnia zabierałem się z ten wpis, ponieważ gdy umiera ktoś, kto jest znany pojawia się wiele różnych opinii i komentarzy.
Ktoś z jednej strony powie, że każdego dnia, w naszym otoczeniu umiera ktoś i nie robi się z tego powodu takiego „szumu” i taka osoba będzie miała rację, ktoś inny powie, że dobry był, bo robił tak, a ktoś inny powie, że zły był, bo robił tak. Ile ludzi, tyle będzie opinii.
Każda śmierć będzie dla członków rodziny, czy kogoś mniej lub bardziej znajomego bólem. Jednak w przypadku osób znanych, a już szczególnie osób, które mają tak duży wpływ ze względu na swoje stanowisko będzie towarzyszyć temu wiele często sprzecznych emocji. Pan Tadeusz Ferenc na pewno był osobą, która mocno oddziaływała na nie tylko sam „Rzeszów” i jego mieszkańców, ale też i dużo dalej – w skali kraju i pewnie świata.
Ten wpis nie jest stricte o Panu Tadeuszu, ale jest pewnym zbiorem moich przemyśleń, z jego prezydentury i tego, jaki miał wpływ na moje życie.
Kiedy byłem młody i wystartowałem w dorosłe życie, do którego raczej każdy z nas pędzi, to kiedy został wybrany Prezydentem nie cieszyłem się, ponieważ wtedy moje spojrzenie na wiele spraw było bardzo „wąskie”, a w tym przypadku ograniczone do praktycznie znikomej wiedzy o życiu „miasta”, jego historii, czy osobach, które zarządzały miastem. O nim wiedziałem tylko z jakiej jest opcji politycznej i dlatego też od razu przykleiłem jakąś „łatkę”. No ale czego można było się spodziewać po młodym chłopaku, który był ignorantem i raczej niewiele interesował się tym co dzieje się wokół niego.
Po kilku kolejnych latach, kiedy już zacząłem dojrzewać, a Prezydent Ferenc zmieniał Rzeszów i były widoczne już jakieś pierwsze efekty zacząłem rozumieć, że nie o to chodzi co ludzie mówią i jaki „łatki” się przykleja, ale o efekty.
Kiedy przekroczyłem mój magiczny próg w myśleniu (to było ok 2009 roku) i kiedy zacząłem świadomie pracować nad swoim rozwojem, to zacząłem inaczej patrzeć na wiele spraw, a przede wszystkim na efektywność. Zacząłem widzieć różnicę, między samym gadaniem, a działaniem.
Wtedy też, zacząłem zauważać, że Prezydent Ferenc bardzo mocno wpływa na rozwój Rzeszowa, a jego celem jest rozbudowa miasta oraz, że nie tylko mówi, ale on to faktycznie realizuje. Niektóre pomysły wydawały się szalone i nierealne, ale kiedy w kolejnych latach zacząłem podróżować po Polsce i poznawać wiele różnych osób, to podczas rozmów często pojawiał się temat naszego miasta i jak oni, gdzieś tam z daleka widzą jak to miasto się zmienia. Często mówili, że po kilku latach, np. gdy nie byli w Rzeszowie, a później przyjechali, to nie mogli poznać miasta – tak bardzo się ono zmieniło (w kontekście – na plus).
Ja wtedy zaczynałem też inaczej patrzeć na nasze miasto i faktycznie, zacząłem zauważać to, że czasami jak wyjadę na tydzień lub dwa z Rzeszowa i wracam to zawsze coś się zmienia. Kiedy po 2014 roku i dokonanym na mnie przestępstwie szukałem pomocy i napisałem list otwarty do wielu instytucji na poziomie lokalnym i krajowym – w tym do Prezydenta Ferenca – to niedługo później zadzwonił do mnie Miejski Rzecznik Praw Konsumenta, aby zająć się moją sprawą i pomóc, ponieważ Prezydent przekierował tę sprawę do niego jako najbardziej odpowiedniej jednostki Urzędu Miasta. Kiedy w 2016 roku przygotowywałem się do „Konferencji o zapobieganiu przestępstwom ekonomicznym” i wysłałem do Prezydenta wniosek o udzielenie Honorowego Patronatu – nie otrzymałem go.
Wtedy pierwsze pojawiła się złość, że jak to, w tak ważnym temacie Prezydent nie udzielił Patronatu? Ale zacząłem analizować i dotarło do mnie, że Prezydent lubi konkret, a ja widocznie za mało tego konkretu dałem w opisie wydarzenia. napisałem wniosek drugi raz – tym razem już bardziej konkretny i Patronat Konferencja otrzymała.
To był już czas, kiedy zacząłem mocniej interesować się Rzeszowem i bardzo mocno zaczął we mnie pokazywać się lokalny patriotyzm, ponieważ zacząłem rozumieć, jak ważne jest nasze otoczenie, w procesie naszego rozwoju. Zauważyłem, że od kilku już lat wcześniej, gdziekolwiek byłem bardzo mocno podkreślałem moje pochodzenie i bardzo zachwalałem Rzeszów jako miasto dobre do życia. Wtedy byłem już na etapie totalnej zmiany nastawienia do Prezydenta, ponieważ kolejne lata jego funkcji przynosiły kolejny rozwój i zmianę mojego ukochanego miasta. Rzeszów był miastem bardzo czystym, dość szybko rozwijającym się, o którym gdziekolwiek w Polsce rozmawiałem to zawsze padały słowa pochwalne – „ale wy tam macie prezydenta”.
Kiedy moje zainteresowanie sprawami Miasta wzrastało, to docierały informacje o jego sposobie zarządzania, który był mocno „autorytarny” – w mediach często pojawiały się informacje o spotkaniach w urzędnikami, gdzie dostawali „opiernicz” za to, że coś się gdzieś przeciąga, że coś gdzieś nie działa, że gdzieś w Rzeszowie jest brudno itp. praktycznie wszyscy w mieście wiedzieli, że jak Prezydent coś wymyśli, to będzie to zrobione. Jak jakaś budowa trwała za długo, to było wiadome, że Prezydent tam pojedzie i będzie interweniował, jak gdzieś w centrum była stara lub brudna elewacja, to wiadomo było, że będzie interwencja.
Kiedy zacząłem jeszcze bardziej działać społecznie, to znowu moje spojrzenie się zmieniło i widziałem też tę ciemniejszą stronę – zbytnie nastawienie na budowanie budynków oraz zabieranie zieleni w mieście, kiedy zacząłem rozmawiać z Organizacjami Pozarządowymi okazało się, że za mało się dzieje w tym obszarze, ponieważ Prezydent lubi twardy świat biznesu, a tutaj działania są przecież często „miękkie”.
Po co o tym piszę? Dlatego, że z punktu widzenia „Kowalskiego” miałbym pretensje, natomiast z punktu widzenia trenera i działacza wiem, że z takiego poziomu podejmowanie decyzji nie jest łatwe i nie da się każdemu dogodzić. W przypadku, gdy rozmawiamy o takim poziome zarządzania to trzeba spojrzeć z kilku różnych punktów odniesienia. Zarządzanie miastem, gdzie jest prawie 200 000 osób, to jest niesamowicie duże wyzwanie i odpowiedzialność. Tylko osoba, która jest liderem, która ma bardzo mocno określone cele, która jest zdeterminowana, i wymagająca, będzie w stanie udźwignąć tak wiele wyzwań i trudności oraz częstych sytuacji kryzysowych.
Dziś praktycznie cały dzień upłynął mi na przemyśleniach, związanych z miastem, moją działalnością społeczną i dziennikarską oraz moimi kontaktami z Prezydentem Ferencem. Może nie było ich bardzo dużo, ale z racji na intensywność moich działań często kontaktowałem się z osobami, które bezpośrednio współpracowały z nim. Czy każde jego działanie mi się podobało – nie, ale to jest oczywiste i mam tego świadomość, że tak jest, a zawsze cokolwiek robimy jest kwestią i rozmowy i odpowiedniej argumentacji. Czy dlatego, że nie zawsze podobały mi się wszystkie jego działania miałem go tylko krytykować? Oczywiście, że nie. Dziś dzięki jego determinacji i działaniu żyję w mieście, które jest rozbudowane, które się bardzo mocno zmieniło, które daje perspektywy. To, że nie wszystko jest tak jak ja bym chciał, to są to po prostu kolejne wyzwania, które teraz trzeba realizować. Czy zatem miałbym porzucić miasto, które jest moim miejscem od urodzenia oraz ludzi których znam i kocham? Czy tak właśnie nie postępuje wiele osób, uciekając gdzieś indziej bo „tam trawa jest bardziej zielona”? Na pewno nie dla mnie takie uciekanie.
I tutaj tak naprawdę rozpoczyna się ta część wpisu, która mi się dziś zrodziła w głowie. Tak wiem długi wstęp, ale taki dziś dzień, że przemyśleń dużo. Czy dlatego, że z kimś się w jakiejś jednej lub nawet kilku kwestiach nie zgadzamy, to musimy się dzielić i ciągle toczyć wojny? Czy jako ludzie dojrzeli, mający świadomość, że kiedyś przyjdzie ten dzień śmierci, kiedy jesteśmy wszyscy sobie równi, to musimy na wielu poziomach wzajemnie się obrażać, czy ciągle „opluwać”. Czy tak ciężko jest nam rozmawiać, dawać własne oraz słuchać kogoś argumentów oraz wypracowywać rozwiązania, które nawet nie będą kompromisami – będą rozwiązaniami lepszymi od kompromisów, takimi o krok dalej, czy dobrymi dla obu ze stron, opartymi na zasadzie „wygrany – wygrany”.
Tak wiem – za bardzo idealne, zbyt piękne i może ktoś nawet powiedzieć, że niemożliwe. Może i tak, ale czy nie warto do takich idei dążyć? Czy nie warto pracować nad sobą, nad zmianą i nad rozwiązaniami?
Ile każdego dnia wylewa się jadu, ponieważ ktoś inaczej myśli, ma inny kolor skóry, czy żyje inaczej niż my? Ile jest zawiści i hejtu?
Każdy z nas jest przede wszystkim człowiekiem i o tym każdego dnia warto pamiętać, więc słuchajmy się nawzajem, szanujmy nasze prawo do innego zdania, rozmawiajmy i pracujmy nad rozwiązaniami.
Każda osoba na tym świecie, mniej lub bardziej, pośrednio lub bezpośrednio wywiera wpływ na nasze życie. Tak się skonstruowany ten świat.
Zarówno od tego, kogo spotykamy na swojej życiowej drodze, jak i od tego co go nie znamy osobiście możemy się czegoś nauczyć. Możemy go lubić, lub nie, możemy chcieć z kimś współpracować, lub nie, możemy go pamiętać dłużej lub krócej, dobrze lub źle, ale zawsze można zabrać coś dla siebie. Wybór co to będzie, będzie należał do nas samych.
Wracając jeszcze do Prezydenta Ferenca – pomimo tego, że może w swojej prezydenturze mocno nie wspierał działań Organizacji Pozarządowych, to kiedykolwiek potrzebowaliśmy czegoś do bieżących działań, to otrzymywaliśmy pomoc.
Dziś na profilach wielu mieszkańców Rzeszowa, polityków pojawiają się wspomnienia z Prezydentem Tadeuszem Ferencem. Praktycznie każdy podkreśla to, jak bardzo zależało mu na Rzeszowie.
Ja, ponieważ jestem tutaj od urodzenia i kocham to miejsce i ludzi, to mogę powiedzieć, że rozumiem to doskonale, kiedy na czymś tak bardzo nam zależy. Jego Prezydentura, to praktycznie prawie połowa mojego życia, dlatego zdjęcie jest kolorowe. Tak go widzę i tak go zapamiętam jako człowieka z wielką wizją, który zmieniał Rzeszów.
Tak jak zacząłem ten wpis, że ludzie na takim poziomie będą „pobudzać” różne emocje, tak i też kończę, że jego praca dla Rzeszowa wielokrotnie zwracała moją uwagę i w różny sposób mogłem ją odbierać, ale dzięki temu, obserwowałem, szukałem informacji i uczyłem się tego, z czym mierzy się osoba, która pełni tak odpowiedzialną funkcję jak Prezydent Miasta.
Dziękuję Panie Prezydencie.