Ile jest Polaka w "Polaku"?
Wielu z nas chętnie świętuje święta narodowe manifestując swoją „polskość”. Czy jednak każdego dnia mają odpowiednie wartości i czy dają innym przykład?
Święta takie jak „Dzień Niepodległości” są przez niektórych wykorzystywane do uzewnętrzniania swoje polskości. Wywieszają wtedy flagę, idą na „Marsze Niepodległości”, czy inne uroczystości.
Czy jednak faktycznie są takimi Polakami, z których chciałoby się brać przykład? Moje wieloletnie obserwacje ludzi mówią mi, że niestety w tzw. codziennym życiu, te osoby nie są przykładnymi Polakami, a częściej są sfrustrowanymi ludźmi, którzy nie dają dobrego przykładu, a raczej stwarzają pozory Polaka. Ja jestem zwolennikiem faktów i podejścia – „po owocach ich poznacie”, dlatego dziś postaram się usystematyzować moje obserwacje.
Jeżeli chcesz dowiedzieć dlaczego aby dokonać zmiany w swoim życiu musisz najpierw zmienić myślenie, to przeczytaj mój wpis o tym dlaczego jest to konieczne i dla wielu z nas nie jest to łatwe.
No to przyjrzyjmy się temu trochę inaczej.
Wg. mnie każdy z nas codziennie daje obraz tego kim jest i jakie ma wartości. Od kilkunastu lat zajmuję się pracą „na człowieku” – obserwuję, słucham i rozmawiam.
Niestety nie mam dobrych wniosków. Mam natomiast takie, że wielu z nas jest pozorantami i tylko „od święta” manifestują coś, co jest tylko namiastką tego, co jest prawdziwe.
Jednak gdy przyjrzymy się zachowaniom wielu z nas w „codziennym życiu”, to tego co dobre jest często niewiele, natomiast jest sporo innych – niekoniecznie dobrych „wzorców”.
Przyjrzyjmy się zatem grzechom głównym Polaków, które zauważyłem.
Aby być Polakiem, takim prawdziwym to wg mnie należy mieć pewien „system wartości”, który towarzyszy nam każdego dnia. Ten system powinien być takim zewnętrznym odbiciem tego, co w naszym „wnętrzu”. Czy to nazwiemy duszą, czy sercem czy jakoś inaczej – nie ma tu znaczenia.
Kiedy każdego dnia wstając rano mamy na równi z innymi ilość sekund życia na cały dzień, to jedni są tymi, z którymi warto spędzać możliwie jak najwięcej tych sekund, natomiast inni działają w dla mnie dziwny i trudny do wyjaśnienia sposób:
- Mają wyrąbane na wszystko, albo prawie wszystko/wszystkich. Generalnie nic innego i nikt inny się nie liczy – tylko oni.
- Moje jest „mojsze”, czyli nie ma innej racji nad moją.
- Nie umieją przyznać się do błędu – zrobią wszystko, aby odpowiedzialność za błąd przerzucić na inne osoby.
- Oczekują od wszystkich dookoła, że będą się nimi opiekować, że powinni się o nich troszczyć.
- Swoją postawą przeczą większości norm i zasad jakie obowiązują w społeczeństwie, zarówno tym formalnym jak i umownym.
- Przykład jaki dają innym – np. swoim dzieciom., czy bliskim – jest daleki od tego, czego powinni uczyć.
- Ich postawa obywatelska i zaangażowanie w życie społeczne jest zerowe.
Czy zatem prawdziwe jest to, co manifestujemy od czasu do czasu, czy większą wartość ma codzienne życie wg określonych wartości względem innych oraz świata, na którym żyjemy?