Obejrzałem pewien filmik, który polecam obejrzeć i Tobie. W bardzo metaforyczny sposób, za pomocą ptaszka i złotego”czegoś” ukazuje pewien mechanizm
Dlaczego o tym piszę?
Gdy byłem w okresie przechodzenia w dorosłe życie, kończyłem szkołę, szukałem pracy czyli ok 15 lat i trochę więcej temu, miałem dość szare spojrzenie na świat. Szkoła, media (bardzo dużo czytałem gazet codziennych i oglądałem telewizji) środowisko, rodzina – jakoś wszyscy malowali mi tę szarość dookoła i ja wtedy myślałem, że tak jest. Obraz jaki miałem dostarczany był nie za bardzo ciekawy – życie jest ciężkie, polityka rządzi, nie masz na nic wpływu, życie to ciągła praca której i tak nie ma…
Tak jakoś wtedy to wryło się we mnie, że w pewnym okresie życia odkryłem alkohol. To on miał tę „rewelacyjną” moc kolorowania mojego życia. To po jego spożyciu wydawało mi się że wszystko mogę, że świat ma jednak kolory. Wtedy też zakotwiczyłem sobie przekonanie, że ludzie, którzy mają pieniądze spotykają się i piją (pracowałem wtedy w gastronomii więc miałem dość często utrwalany ten widok i model, takie były wtedy też czasy, był to przełom lat 90 i początku tego wieku). Ja idąc tym modelem, myślałem, że jeżeli będę się często spotykał z innymi przy alkoholu, to ubiję jakiś biznes, lub poznam osoby, które mają kasę, one dadzą mi pracę i będzie git.
Z racji że pracowałem na barze lub jako kelner to pieniądze zawsze miałem. Tylko był jeden malutki szczegół – nikt mnie nie nauczył ich inwestować (tzn ja inwestowałem w alkohol, ponieważ myślałem, że wysokie procenty się zwrócą) albo oszczędzać aby odłożone w coś sensownego zainwestować. Wpadłem w zgubną spiralę – upiększałem sobie życie pijąc, ale to było na chwilę i przestawało działać, moja „moc” znikała. Kolejny model jaki wtedy miałem to taki, że ludzie przychodzili na piwo po pracy żeby się zrelaksować czyli relaks i odpoczynek = alkohol.
Zaczęło mnie to prowadzić jednak bardziej w dól i wtedy zacząłem zauważać, że nie idę w dobrym kierunku…
Na szczęście przyszedł ten dzień, kiedy dostałem ostrzeżenie – wylądowałem w szpitalu z ostrym zapaleniem trzustki i informacją od lekarzy stojących nad łóżkiem, że „jeżeli zobaczymy się rano to będzie dobrze”. To był mocny strzał, ale zadziałał. Widocznie dopiero taki cios mógł do mnie dotrzeć.
Od tamtego czasu minęło już 10 lat i jak zobaczyłem, że alkohol daje bardzo pozorne efekty a żyć trzeba przede wszystkim świadomie. To życie dając mi mocną lekcję pokazało mi nową drogę, której do tej pory nie widziałem (lub może nie chciałem widzieć).
I teraz wracając do pytania jaki nałóg wybrać z mojej perspektywy jest to nałóg życia. Inwestując w swój rozwój w każdym obszarze mojego życia zyskałem nowe punkty odniesienia, nowe możliwości, nowe rozwiązania. Zyskałem, a raczej odkryłem moc, którą mam w sobie. Ta moc jest niezależna od wspomagaczy, mogę w każdej chwili zmienić swój stan emocjonalny, mogę w każdej chwili decydować o moich działaniach. Wiem jak to robić, ponieważ kilka ostatnich lat spędziłem na rozwoju, na zmianie moich przekonań i na sobie samym to stosując testowałem to wszystko, co słyszałem, czytałem i widziałem.
Dziś dzięki temu że sam dokonałem tych zmian, przeszedłem tę drogę zmiany (a tak właściwie cały czas przechodzę ponieważ ten proces się nie kończy), widzę efekty i wiem jakie mam korzyści, z czym dzięki temu dziś mogę sobie poradzić (o tym w najbliższych wpisach), pomagam też innym poprzez coachingi, albo szkolenia lub mentoring.
Dziś moim nałogiem jest życie i to ten nałóg daje mi potężnego powera, nieograniczoną moc i wytrwałość. Na szczęście to od nas samych zależy czy chcemy takich zmian dokonywać i mamy wpływ na to czy poddamy się nałogowi i jakiemu.
Z pasją żyj 🙂